“Pracujące mamy” (recenzja) to kanadyjski serial – lekki, inteligentny, sarkastyczny i bardzo, bardzo relaksujący. Nawet nie wiem, kiedy się obejrzałam, a już skończyłam czwarty sezon! Niepozorny i bez gwiazdorskiej obsady, ale mnie śmieszy. Potrafi wyciągnąć z dołka i przyznaję bez bicia – nie raz ubawiłam się na nim do łez. Czytaj dalej “Pracujące mamy” czyli mnie śmieszy
“After life” prosta historia, czy czarna komedia o depresji?
“After life” Ricky’ego Gervaisa zaspokoi gusta miłośników miniseriali oraz tych co nader wszystko wysoce sobie cenią angielski humor. Przaśny, rubaszny i bardzo przewrotny. “After life”, choć opowiada o rzeczach smutnych, poprawia humor i sprawia, że człowiek uśmiechnie się do siebie. A w czasie pandemii i przymusowej izolacji są to kwestie fundamentalne. Aby nie zwariować. Czytaj dalej “After life” prosta historia, czy czarna komedia o depresji?
“Kalifat” pozostawia smutek. Czy warto obejrzeć?
“Kalifat” to 8 odcinkowy serial, który pojawił się ostatnio na Netflixie. Opowiada historię trzech kobiet, których losy splotły się w obliczu planowanego zamachu ISIS na Szwecję. Mamy tu matkę na zakręcie, zafascynowane islamem studentki oraz ambitną policjantkę. Miks doskonały. Warto poświęcić czas na tego typu serial, czy lepiej sobie go darować? Czytaj dalej “Kalifat” pozostawia smutek. Czy warto obejrzeć?
Intruz recenzja – belgijski kryminał. Czy warto obejrzeć?
“Intruz” RECENZJA. Wybierając kolejny serial Netflixa do obejrzenia kierowałam się dwoma kwestiami. Raz, że uznano za pewnik, że spodoba się on osobom, które lubią skandynawskie kryminały, dwa – nakręcono drugi sezon, zatem pierwszy nie mógł być najgorszy. Czy Intruz był wart obejrzenia? Czytaj dalej Intruz recenzja – belgijski kryminał. Czy warto obejrzeć?
“Self made” miniserial Netflixa recenzja – ależ to jest dobre!
“Self made” Netflixa. Niepozorny miniserial o ciemnoskórej praczce, która totalnie zmieniła swoje mizerne życie i zrobiła karierę na produkcji maści na porost włosów. Udało jej się i została pierwszą czarnoskórą milionerką w historii. “Self made” powstał w oparciu i życie Madame C.J. Walker. Czy warto poświęcić wieczór na obejrzenie tej produkcji? Czytaj dalej “Self made” miniserial Netflixa recenzja – ależ to jest dobre!
“Unorthodox” – zamknięcie w Nowym Jorku, wolność w Berlinie
“Unorthodox” RECENZJA to nowość na platformie Netfilxa. Miniserial (zaledwie 4 odcinkowy), który można obejrzeć w zaledwie jeden wieczór. Opowiada historię Esty, która nie wytrzymała życia w reżimie Żydów chasydzkich w Brooklynie. Choć może wydawać się to absurdalne, to będąc Żydówką uciekła z Nowego Jorku do Berlina. I tam poznała wolność i prawdziwe życie. Choć mąż i jego nieobliczalny kuzyn deptali jej po piętach. Czytaj dalej “Unorthodox” – zamknięcie w Nowym Jorku, wolność w Berlinie
“Ragnarok”, czyli narodziny Thora. Recenzja
“Ragnarok” (recenzja) – dlaczego po niego sięgnęłam? Raz, że był nowością na Netflixie. Dwa, że to film duński, zatem można spodziewać się czegoś bardziej oryginalnego niż sztampowe amerykańskie produkcje. Czy się zawiodłam? Niestety, w dużej mierze tak. Czytaj dalej “Ragnarok”, czyli narodziny Thora. Recenzja
Czy to nowe twarze Greya? Nie, to kanapka z McDonalda
Kanapka z McDonalda znów na propsie. Lubię reklamy. Lubię reklamy ładne i intrygujące. McDonald w najnowszej kampanii przyciągnął uwagę internautów. O co cały ten szum? Czemu w sieci aż huczy i co rusz jakaś blogerka udostępnia w swoim stories zdjęcie z Maca? Kanapka z McDonalda na wallu? Dlaczego? Czytaj dalej Czy to nowe twarze Greya? Nie, to kanapka z McDonalda
Parasite recenzja koreańskiego thillera
Parasite (recenzja) to film reżysera Bong Jon hoo, który albo się kocha, albo nienawidzi. A to dobry znak dla filmu – nie można koło niego przejść obojętnie. Wielokrotnie nagradzany – a to Złotą Palmą w Cannnes, a to w końcu Oscarem. Bardzo chciałam zobaczyć na własne oczy produkcję, która w walce o Oscara pokonała naszą rodzimą nominację “Boże Ciało”. Czy tytuł najlepszego filmu roku otrzymał zasłużenie? Czytaj dalej Parasite recenzja koreańskiego thillera
Joaquin Phoenix i jego oscarowa mowa, która przejdzie do historii
Joaquin Phoenix, Oscar 2020. “Joker” od początku był faworytem, jeśli chodzi o oscarową statuetkę. Dlatego też wyróżnienie dla Joaquin’a Phoenixa nie dziwi. Aktorowi ten Oscar zwyczajnie się należał, bo “Joker” to taki typ filmu, który jest oparty na grze jednego aktora. Niesamowita gra, niesamowite wyzwanie. Studium choroby psychicznej i przemiana w głównym bohaterze. To wymaga wysiłku, poświęcenia i talentu aktorskiego. Phoenix miał szczęście, że rolę dostał i mógł pokazać, jak wielka moc drzemie w jego ciele i duszy. Czytaj dalej Joaquin Phoenix i jego oscarowa mowa, która przejdzie do historii