“Ostre przedmioty” to serial, który ma szansę spodobać się zarówno tym, co czytali książkę, jak również tym, którzy jej nie widzieli na oczy. Wart obejrzenia. Szczególnie dla roli niesamowitej Amy Adams, która wcieliła się w postać głównej bohaterki Camili. HBO ma dobrą passę, z serialu wyszedł przejmujący i inteligentny thiller.
Fabuła nie jest jakaś skomplikowana. Prawdę mówiąc, dość banalna. Redaktor naczelny wysyła dziennikarkę z problemami (alkoholowymi) pod pretekstem opisania historii z zaginięciami dwóch dziewczynek, z powrotem w rodzinne strony, aby uporała się z traumami przeszłości. W wielkim skrócie, chodzi o to, aby dziewczyna nie uległa samodestrukcji i nie popadła w depresję. Konfrontacja z miasteczkiem, z którego uciekła oraz z matką być może pozwoli ją “oczyścić” z negatywnych emocji.
Serial oparty jest na retrospekcji – urywki z dawnego życia przeplatają się z teraźniejszością. Dowiadujemy się, które miejsca wywołują w bohaterce najmroczniejsze wspomnienia. Czasem jest trudne rozpoznać, co jest przeszłością, a co dzieje się w chwili obecnej. W dodatku, bohaterka, bardzo często zamroczona jest alkoholem i wspomnienia wręcz “kotłują się” w jej głowie. Swoją drogą, Amy Adams non stop prowadzi pijana! Za wyjątkiem tych okoliczności, kiedy jest na tyle pijana, że zwyczajnie zasypia w aucie.

Amy Adams jest świetna w swojej roli i idealnie wciela się w osobę z problemami. I to nie bagatelnymi! O tym, jak wielką traumę przeszła bohaterka w przeszłości widz się dowiaduje stopniowo, napięcie z odcinka na odcinek narasta. To opowieść bardzo osobista, i jest to przedstawiane w tak wciągający sposób, że czasem zapominamy nawet po co bohaterka przyjechała do miasteczka. Jednocześnie, toczy się śledztwo w sprawie morderstw dziewczynek. Dlatego mimo dość powolnej akcji, nie ma tu miejsca na nudę.
Postać matki też jest warta wspomnienia. Rzadko zdarzają się osoby o tak irytującym sposobie bycia. Kiedy poznamy matkę, patrzymy dużo łaskawszym okiem na poczyniania bohaterki.
Wszelkie doznania potęguje doskonale dobrana muzyka oraz rozmaite dźwięki, potęgujące grozę zainstniałych wydarzeń. Nic tu nie jest oczywiste, pełno tajemnic i dość naturalistycznych scen, ale stopniowo karty są odsłaniane i na wszystkie trapiące nas pytania, znajdujemy odpowiedzi. Nie ma wrażenia chaosu, co niestety, zdarza się przy większości seriali.


Jedna odpowiedź do ““Ostre przedmioty” i Amy Adams. To musiało się udać”