Tak wyszło, że pierwszy wpis będzie o serialu Ozark, dostępnym na Netflix, bo od czegoś trzeba zacząć. Tak się złożyło, że to obecnie jeden z naszych wspólnych (moich i męża) wieczornych umilaczy czasu. Ozark, czyli miejscowość niemal na końcu świata, w Missouri, gdzie życie płynie wolno i leniwie, a jednak jest scenerią całkiem sporego i złożonego dramatu rodzinnego.
Fabuła nie powala, bo Ozark to przecież odludzie
Fabuła nie jest jakaś skomplikowana – doradca finansowy jest zmuszony do ucieczki z całą rodziną w obawie przed krwawą zemstą bossa narkotykowego. W zamian za darowanie życia obiecuje wyprać 500 milionów dolarów, by spłacić zaciągnięte długi. Jak tego dokonać w małym Ozark? Narkotyki, krwawe zemsty, gruba kasa, problemy finansowe i pranie brudnych pieniędzy. Jednym słowem, niemożliwe staje się możliwym. Serial (kolejny punkt dla Netfilxa) da się oglądać bez uczucia przygnębienia, główny bohater (akurat nie lubię tego aktora, choć do tej roli pasuje bardzo) z odcinka na odcinek zdobywa sympatię widza. Przynajmniej moją – bardzo sobie cenię jego spokój, który nawet w chwilach największego załamania nie przeradza się w dziką furię.
Ozark – powtórzy sukces Breaking Bad?
Ozark bywa w sieci porównywany do kultowego już Breaking Bad, moim zdaniem wypada dużo lepiej. Ale ja akurat nie byłam absolutną fanką Breaking Bad, dlatego też dużo lepiej odnajduję się w tym serialu. Wątek narkotyków, kartelu, zemsty i prania niebotycznych sum pieniędzy nie jest dla mnie jakiś kluczowy, dla mnie najbardziej interesujący jest wątek rodziny, która w obliczu największego zagrożenia nie załamuje się, ale wbrew wszystkiemu trzyma się razem. Mimo wcale nie łatwej przeszłości (związek głównych bohaterów odbiegał dalece od ideału). Intrygującą postacią jest również żona głównego bohatera (znana mi z roli ekscentrycznej żony z filmu “Niania w Nowym Jorku”) zafascynowany bronią i przemocą syn oraz dorastająca córka. Do tego lokalna społeczność, ze swoimi problemami (wierzcie, że każdy ma jakieś konkretne i nad wyraz oryginalne problemy). Całość tworzy składankę, która z odcinka na odcinek staje się coraz bardziej interesująca i choć to główny bohater prowadzi nielegalne interesy, to jednak jemu kibicujemy.
Slow serial w dobie fast life
Akcja jest powolna i dość leniwa, a jednak nie brakuje w niej nagłych zwrotów, które powodują, że chce się oglądać kolejne odcinki. Nie wiem jak się skończy, ale skoro jest to pierwszy sezon, zapewne akcja zostanie urwana w jakimś momencie, aby był sens kręcenia drugiego sezonu. Jeśli zatem macie ochotę na przyjemne wieczory we dwoje – ten serial idealnie się do tego nadaje.
http://www.filmweb.pl/serial/Ozark-2017-779550
3 odpowiedzi do “Ozark, czyli niepozorny serial Netflixa, który mnie pozytywnie zaskoczył”