Scena, w której Joanna Kulig śpiewa w jednej z paryskich knajp, w jazzowej wersji, góralską przyśpiewkę z pewnością przejdzie do historii polskiego kina. Potężny ładunek emocji zapewnia nawet najmniej wrażliwemu widzowi, autentyczne ciarki na plecach. Widzimy jak w soczewcę całą drogę, jaką musieli przejść bohaterowie Pawlikowskiego, by znaleźć się w tym oto miejscu. A co do Joanny Kulig to jedno jest pewne – kamera ją kocha.
Zimna wojna, a w bohaterach aż kipi od emocji
“Zimna wojna” to obsypany nagrodami w Cannes, najnowszy film Pawła Pawilkowskiego. To fabuła stara jak świat: historia miłości kobiety i mężczyzny, ich nieustannych rozstań i powrotów. Akcja rozgrywa się na przestrzeni kilku lat. Bohaterowie – Wiktor i Zula to artyści, którzy poznają się pod koniec lat 40. XX wieku, kiedy kraj rozpoczyna proces odbudowy kulturalnej po wojnie. W rolach głównych zostali obsadzeni moi ulubieni aktorzy, doskonali w swoim fachu: Joanna Kulig oraz Tomasz Kot.
Zobacz zwiastun filmu “Zimna wojna”


Muzyka, folklor i prawdziwe emocje
Film jest pełen muzyki, kadrów z przeszłości, a także rodzimego folkloru. Bohaterowie poznają się podczas naboru do zespołu ludowego, który organizuje Borys Szyc. Charyzmatyczna i zdolna Zula (Joanna Kulig) od razu wpada w oko przystojnemu Wiktorowi (Tomasz Kot). I na tym opiera się fabuła, na niekończącej się huśtawce emocji, śpiewie oraz miłości. Energia obojga wręcz rozsadza ekran.

Zimna wojna polską Casablanką?
W sieci pojawiły się głosy, że to nasz polski odpowiednik Casablanki. I słusznie – czarno-biała konwencja tylko pogłębia to podobieństwo.
3 odpowiedzi do “Zimna wojna, czyli kamera kocha Joannę Kulig”